Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Gagar z miasteczka Częstochowa. Mam przejechane 25697.67 kilometrów w tym 60.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.02 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Gagar.bikestats.pl
  • DST 66.00km
  • Czas 03:30
  • VAVG 18.86km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Na jajo do Olsztyna, czyli "koło linii tramwajowej"

Poniedziałek, 9 kwietnia 2012 · dodano: 11.04.2012 | Komentarze 1

Z uwagi na cudowną wręcz pogodę w niedziele wielkanocną, jakąkolwiek działalność rowerową trzeba było przełożyć na poniedziałek. Skontaktowałem się z Edytką z CFR i się okazało, że zgrabna ekipka w składzie Edyta, Zbyszek, Przemo, Paweł i Robert wybiera się do Olsztyna przez Poraj na delikatną konsumpcje :)
Z okazji się korzysta, więc dołączyłem do zacnego grona.
Dołączył jeszcze do nas Piksel z Tatą, którzy towarzyszyli nam do Poraja ( dalej śmigali do Ogrodzieńca ).
Aby podnieść morale i współczynnik motywacji załogantów, Edytka poinformowała nas, że aktualnie jest w posiadaniu dwóch jajek, które pokaże nam DOPIERO w Olsztynie, więc choćby się waliło i paliło z ogromną niecierpliwością oczekiwaliśmy startu ;) Spod skansenu ruszyliśmy wzdłuż kanałku do Korwinowa, dalej czarny/niebieski rowerowy, Poraj, Masłońskie a później pełna improwizacja ( ale bardzo przyjemnymi ścieżkami ) do Zaborza. Z Zaborza już się ameryki nie odkryje, więc Biskupice i żółtym przez Sokole Góry do Olsztyna.
Ja już myślałem tylko o Izotonicu, Edyta chyba też, bo jakieś 20 metrów przed końcem szlaku zaliczyła spektakularną glebe. Ja do pokonywania takich ścieżek jak ta w Sokolich z takimi prędkościami przyzwyczajony nie jestem, więc mało brakło, a obok miejsca zdarzenia bym przejechał nieświadomie ( a na to podobno jest paragraf ;)). Koniec końców skończyło się na strachu ( i chwała Bogu ).
Na izotonica dojechaliśmy w komplecie.
Nowy "kot" w Olsztynie chyba nie dla mnie ... jakoś wolałem lekko speluniasty klimacik i ceny niższe o 30 %. Zasadniczo są sklepy, są lipówki, biakło tyż, więc jakoś sobie radę damy.
Po lekko dłuższej niż planowana przerwie czas był wracać. Skrajnica, pola, łąki, lasy, huty szkła i stali, rozstanie z towarzysz/k/ami wycieczki i w domku.
To był udany dzień, chociaż mało brakło a odcinek Częstochowa Raków-Częstochowa Osobowa "podjechałbym" elfem, bo kryzysik dopadł mnie niezły :)





Komentarze
EdytKa
| 14:33 środa, 11 kwietnia 2012 | linkuj to całe szczęście, ze jajka wyszły cało z tego upadku :) bo co bym Wam pokazała :D
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!