Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Gagar z miasteczka Częstochowa. Mam przejechane 25697.67 kilometrów w tym 60.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.02 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Gagar.bikestats.pl
  • DST 100.00km
  • Aktywność Jazda na rowerze

Entliczek Bałtyczek ... Dzień 3

Poniedziałek, 23 maja 2016 · dodano: 31.05.2016 | Komentarze 0

Dzień prawdy, pierwszy najważniejszy etap, czyli 25 kilometrów po wyrok do Bydgoszczy. Planując trasę, chcieliśmy za wszelką cenę unikać głównych dróg, ale polami też się nie przedzierać ... Tośmy tutaj przesadzili. Skrót nam wyszedł kilometrowo taki sam, a czasowo w uj w plecy :) Wylecieliśmy cholera wie gdzie ( w każdym bądź razie, ja już się pogubiłem ) z lasu i pognaliśmy do lecznicy. Krajobrazowo nadal było do bani :) 
Po dwugodzinnym leżingu, kolega wyszedł z umieralni, gdzie podobno trafił na jednego normalnego lekarza, który zezwolił mu kontynuować wyprawę ( nie wiem do tej pory, czy ww. doktor nie zrobił tego z nożem przystawionym do gardzieli ;)). Radość wróciła w nasze serduszka i w tym klimacie ruszyliśmy w kierunku Borów Tucholskich. Następny przystanek, Gołąbek na Brdą. Jedyne 75 kilometrów, a godzina 13 z hakiem ....

Dojechaliśmy na miejsce zwyczajnie późno, ale już za Bydgoszczą zaczynało się robić fajnie. Pogoda cały czas dopisywała, widoczki wreszcie się ukazały, browar i konserwy wesoło chlupały w sakwach. Dla mnie rejony Tucholi, to jeden z piękniejszych rejonów w Polsce, więc wszelkie trudy miałem w głębokim poważaniu. 

Na polu ( nieczynnym jeszcze ) byliśmy sami. Do czasu, po kilkudziesięciu minutach dołączył samotny kajakarz ... Od słowa do słowa, okazało się lekarz sportowy. Dyscypliny w jakiej się specjalizuje nie jestem w stanie powtórzyć, więc pominę. W każdym bądź razie, padła propozycja zrobienia usztywnienia złamania z foremki po pasztecie :) 
Rano, już na trzeźwo, kontuzjowany towarzysz został w polowych warunkach fachowo zaopatrzony i poinstruowany co do dalszych czynności. 
Trzech konowałów, w dwóch miastach nie było w stanie zrobić tego, co jeden obcy KAJAKARZ na polu namiotowym. Nie tyle, nie było w stanie zrobić, co zwyczajnie mieli to w dupie ! Wyślemy do obozu, to się nauczą ... 

Taki miło nam zleciał dzień numer trzy.

Rumaki na moście, nad niezidentyfikowanym ciekiem ...



Elementy turystyki stadionowej ...



Izo ...











Kategoria Wyprawowo


  • DST 108.00km
  • Aktywność Jazda na rowerze

Entliczek Bałtyczek ... Dzień 2

Niedziela, 22 maja 2016 · dodano: 31.05.2016 | Komentarze 0

Poranek zdominowała kontuzja Kolegi ... Kurwa, no przecież byle ujebany gówniany płotek, nie może zepsuć nam wyprawy i wyeliminować towarzysza ( przepraszam ;). Każda rozmowa była zdominowana ww. tematem, czyli jak Kolegę naprawić szybko i skutecznie. Wezwanie karetki raczej nie wchodziło w grę, bo by nas ratownicy zajebali śmiechem ( a wbrew pozorom, kręcić też nie było jak ). Dobra, 998, konsultacja gdzie jechać na warsztat, korekta trasy i jadymy do konowała do Strzelna. Piękne miasto, Szpital wygląda jak krematorium ( działające ), nie ma gdzie normalnie zjeść, ani się napić, ale ratować Kolegę trzeba. Polazł ... Osobiście byłem pewien, że bandażyk, altacet etc, a tu chuj. Palec złamany, Kurwa jego mać, ujechaliśmy gówniany odcinek a tu jest niebezpieczeństwo, że wycieczkę zakończymy w Bydgoszczy ! Ja pierdole, mina mi zrzedła mocno, ale widzę Wojciech zdeterminowany żeby walczyć i kręcić dalej. Nocleg zaplanowany przed Bydgoszczą u Cioci naszego pechowca, cała praktycznie dalsza trasa ( w dalszym ciągu krajoznawczo do dupy ) w jakiś takich średnich nastrojach. Odżyliśmy na Kwaterze, gościna na poziomie, grill, piwoooo ... i logistyczne organizowanie ratunku dla Kolegi. Kurwa, kogo my tam nie uruchomiliśmy, to jeden Bóg wie :) Wieczór minął miło i przyjemnie :) A Budzik to kalumnie i insynuacje ! ;) 

Poranek na pechowej miejscówce ...












Kategoria Wyprawowo


  • DST 123.00km
  • Aktywność Jazda na rowerze

Entliczek, Bałtyczek ... dzień 1

Sobota, 21 maja 2016 · dodano: 31.05.2016 | Komentarze 0

... Czerwony stoliczek :) No dobra, bez polityki. Od dłuższego czasu było wiadomo, że kontynuacja naszego TdP w tym roku nie wypali. A, że ekipa była głodna jazdy, wolne od obowiązków już zaklepane rok temu, trzeba było coś zorganizować. Cel się wyklarował dość szybko, Wybrzeże. Zmieniały się tylko koncepcje, bardziej / mniej / w ch... na około, bo przeca do Gdańska w 24h też dojechać można, a my mieliśmy caaaały tydzień :) Nie wszyscy mieli pełny tydzień wolny, niektórzy też słusznie mnie w planowaniu dziennych dystansów przytemperowali, bo byśmy się, mówiąc prostym językiem, zajebali, gdybyśmy mój plan zrealizowali :) Koniec końców, ruszamy z Łodzi i kręcimy w kierunku Kołobrzegu, nie przekraczając 100-120 km dziennie.  

Z racji obowiązków zawodowych start w sobotę rano cugiem do Łodzi, w której okolice już dzień wcześniej popedałował Jacek. Spotkanie w Aleksie, wcześniej ciśnienie nam podniósł miejscowy cham, któremu się pedały w aucie pomieszały i by mnie z lekka uszkodził wyjeżdżając z działeczki, Ze złamaniami jak się później okazało można przejechać 500 kilometrów, ale nie wiem czy dolne kończyny też się do tego wyczynu kwalifikują :) 

Trasa nudna, wiatr w ryj, pierwszy nocleg na dziko w Mąkolnie. Zanim znaleźliśmy miejscówkę trochę czasu minęło, w końcu wyczailiśmy kawałek równego terenu koło miejscowego "stadionu". Trzeba było się tylko przebić przez trybuny ... Rower, sakwy, z jednej krzesełka z drugiej rachityczny płotek. Ja stwierdziłem, że te parę metrów rower poprowadzę, bo "na chuj sobie zrobić kuku na koniec dnia" ( Nostradamus ze mnie, czy inny czort ). Wojtek walczył dzielnie, jadąc przedemną ... jadąc do pierwszego ruchomego przęsła ... rower został na ścieżce, za to dłoń z kciukiem w przęśle gwałtownie się oddaliła. Zasadniczo uznaliśmy, że poboli i przestanie, a żeby nie bolało, mieliśmy pełne sakwy lekarstwa ... :) Tak minął dzień pierwszy ... 

Trochę się na ŁKSie pozmieniało ... 



Mnie taki apel nie przeszkadza ... 




Regeneracja pod sklepem :)




"Klimatyczny" pomnik w miejscu dawnego obozu ... Treść zapisaną na tablicy pominę, ale wkurwiła mnie mocno. 



Koledzy ... ;) 



Kategoria Wyprawowo


  • DST 102.00km
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Bobolice

Poniedziałek, 2 maja 2016 · dodano: 04.05.2016 | Komentarze 2

Po sobotnim pieszym "Beskidowaniu", zdecydowałem się dołączyć do wesołej ekipy planującej rekreacyjny przejazd do Bobolic. Po małym porannym zamieszaniu, ruszyliśmy przez rezerwowe miejsce zbiórki na Rakowie prostą drogą do Olsztyna. Przy napitkach, zapadła decyzja o terenowym wariancie trasy. Mnie momentami lekko nie było, ale jak mawiał klasyk "życie nie jest teledyskiem", więc trzeba było zacisnąć zęby i kręcić :) Jakoś się przebiliśmy przez Sokole, Pabianice, Ostrężnik, Trzebniów, Łutowiec.  Pogoda była jakaś taka zajebiście niestabilna, a w Mirowie zrobiło się poprostu zajebiście zimno. Skonsumowaliśmy po kaszance NA ZIMNO ;) i w drogę powrotną, przez "mirowski gościniec", Wysoką lelowską, Zaborze, Biskupice. Cały czas w planach było ognisko na pożarówce, które pomimo średnich widoków na niebie, na szczęście wypaliło :) Po odpowiednim zaopatrzeniu i pożegnaniu z Markonem, który nam smrodził trzema kółkami od Przybynowa ;) udaliśmy się na smażenie giętej. Browar, ognisko, słoneczko i dodatkowe towarzystwo Kolegi Michailla ... tego nam brakowało. Na powrocie defekt, który musiał został zneutralizowany rozchodniaczkiem w Altanie ( w ramach podziękowania za coaching ) :) To był udany dzień ... A za dwa tygodnie ... :)






Kategoria 100-150


  • DST 43.00km
  • Aktywność Jazda na rowerze

"Leśna" gehenna

Niedziela, 17 kwietnia 2016 · dodano: 21.04.2016 | Komentarze 0

Po sobotniej Wiśle, należało ambitnie zagospodarować niedzielę. Należało, bo skończyło się na Olsztynie, co i tak było wyzwaniem :) Na dokładkę towarzysz wycieczki, namówił mnie na "skrót" przez Towarne. W leśnym czułem się jakbym dojechał co najmniej do Rabsztyna :) Szybkie dwa i do domu. 


Kategoria Byle co


  • DST 141.00km
  • Aktywność Jazda na rowerze

Gliwice-Racibórz-Wisła

Sobota, 16 kwietnia 2016 · dodano: 21.04.2016 | Komentarze 0

Od dłuższego czasu chodził mi po głowie plan pozwiedzania Lasów raciborskich i polsko-czeskiego pogranicza, z metą wycieczki w Ustroniu ( albo Wiśle ;)). Po kilku podejściach, pogoda wreszcie pozwoliła się wybrać, więc mocno spontanicznie ( bez opracowanego planu zwiedzania i ze średnio opracowanym planem całej wycieczki ) ruszyliśmy we dwóch w nieznane. Było kilka sztandarowych miejsc, które chciałem zobaczyć, czyli m.in. skansen wąskotorówki w Rudach, Opactwo Cystersów, reszta była mało istotna. Ostatecznie trasa była zajebiście nudna :) Wiodła z Gliwic, przez Żernicę, Rudy, Rezerwat Łężczok, Racibórz, Gorzyczki, Petrovice, Cieszyn, Goleszów, Ustroń. Nie wziąłem do końca pod uwagę, że od Zebrzydowic, to z górki raczej mieć nie będziemy. I nie mieliśmy. Do takich bujanek góra-dół jeszcze chyba w tym roku nie przywykłem, może dlatego, że nawet u nas o takie ścianki nie łatwo :) 
Zasadniczo było jak było, alleluja i do przodu. Pogoda dopisała, od Raciborza widok przed nami roztaczał się piękny, jakoś się kręciło. Może gdybyśmy mieli miejscowego przewodnika byłoby ciekawiej, ale nie ma na co narzekać. 
Ujechałem się fajowo. Odcinek Ustroń-Wisła Dziechcinka pokonałem chyba siłą woli :)




  • DST 43.00km
  • Czas 02:04
  • VAVG 20.81km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Leśny

Środa, 13 kwietnia 2016 · dodano: 14.04.2016 | Komentarze 0

Z uwagi na to, że nie pojechałem do pracy rowerem, a w taką pogodę grzech nie kręcic, trzeba było nadrobic zaległości popołudniu. Udało się zdzwonic z Wojtkiem i po 17 ruszyliśmy do Leśnego. Przez hektarową, czerwonym rowerowym, Kusięta ... W leśnym spotkanie z Agnieszkami i dyskusje o zbliżającej się wyprawie. Powrót przez Skrajnicę, rozchodniaczek na Tysiącleciu. Byle co, a cieszy :) 


Kategoria Byle co


  • DST 82.97km
  • Czas 04:08
  • VAVG 20.07km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Złoty Potok

Poniedziałek, 4 kwietnia 2016 · dodano: 04.04.2016 | Komentarze 1

Po Krakowie, trzeba było się coś poruszać. Korzystając z wolnego, z oporami, bo z oporami, ale późno jak cholera ruszyłem w kierunku Potoku ... Jeszcze w Częstochowie dołączył Jacek, więc razem pod wiatr popedałowaliśmy w kierunku z góry założonym. Turów, Zrębice, IzoPerła  nad Amerykanem w pełnym słońcu, plażing i powrót :) Nie cierpię ruszać po wypiciu jednego piwa, więc czym prędzej znaleźliśmy polankę aby wypić drugie :) 
W międzyczasie uświadomiłem sobie, że "Aleją klonową" nie jechałem conajmnej 7 lat ... Jak ten czas zapierdala. Wróciliśmy z Potoku przez klonową, Zrębice ( przy okazji, ze znaków, dowiedziałem się o kolejnej zmianie przebiegu Szlaku Orlich Gniazd .. my pojechaliśmy ja Pan Bóg przykazał, po staremu ), Sokole, Leśny i przez Skrajnicę do chałupy. 
Warunki pogodowe wykorzystane optymalnie ... Krokusów tylko brakło :) 




  • DST 140.34km
  • Czas 07:20
  • VAVG 19.14km/h
  • VMAX 47.00km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Kraków

Niedziela, 3 kwietnia 2016 · dodano: 04.04.2016 | Komentarze 4

Pierwszy "Kraków" w 2016. Ekipka mała, ale sprawdzona we wszelkich bojach, a do tego absolutnie zajebista pogoda. Raj na ziemi. Trasa do bólu standardowa, Poraj, Myszków, Ogrodzieniec, Klucze, Rabsztyn, Sułoszowa. Miało być spokojnie, z zapasem ( dużym zapasem ) czasu, ogniskami, plażingiem, a skończyło się jak zawsze, czyli od Doliny Prądnika "ogień" byle zdążyć coś zjeść i dojechać na Płaszów. Na wyremontowanym dworcu w Płaszowie, tylko jakiś debil się przypierdolił o wprowadzenie rowerów pod kasy. Pultał się jak po dopalaczach, ale został zignorowany, a na koniec opierdolony. Nadgorliwy, jebany, służbista ... 
Z oryginalnych wydarzeń, "Na Świnuszce" ekipa powiększyła się chwilowo do kilkunastu osób, odśpiewaliśmy Sto Lat i wypiliśmy po izotoniku. Taka niedziela może być każda :) 


Kategoria 100-150


  • DST 72.40km
  • Czas 03:17
  • VAVG 22.05km/h
  • VMAX 36.00km/h
  • Temperatura 5.0°C
  • Aktywność Jazda na rowerze

Walka ze Smutnym Końcem Lisińca

Sobota, 2 kwietnia 2016 · dodano: 02.04.2016 | Komentarze 1

Z racji obowiązków pracowych i zajebistej pogody, stadardowy pedaling w kierunku drugiej stolicy Smutnego Końca Lisińca. Rano lekko chłodnawo, po wyjściu z domu -2, ale za to bezchmurnie i prawie bezwietrznie. "Do" prawie bez historii, za to powrót ... Miałem odwiedzić rezerwat "Modrzewiowa Góra" i Blachownię, ale ostatecznie popędziłem prosto DK43 w kierunku domu. Kolejny raz okazało się, że tzw. kierujący pojazdami oznaczonymi tablicami SKL powinni prowadzić conajwyżej zdrowy tryb życia, a nie kurwa samochody ! Od trzech lat, próbuję sobie wytłumaczyć, że to stereotyp etc ... NIE, kurwa to nie jest częstochowski stereotyp. Oni jeżdżą nie stosując się do jakichkolwiek zasad ruchu drogowego, o zwykłym szacunku dla NIECHRONIONEGO UCZESTNIKA RUCHU DROGOWEGO nie wspomnę. Tylko dziś dwie "ostre" sytuację, w skali wszystkich wyjazdów nie wiem ile ... Obawiam się, że się poprostu przywyczaiłem. 


Kategoria Pracowo